czwartek, 26 czerwca 2014

02: Dom

  Zegar wybił właśnie drugą w nocy, a Sakura nadal siedziała w swojej sypialni kompletnie ubrana. W pokoju paliła się tylko lampka nocna, kobieta siedziała na łóżku w jednej ręce trzymała kieliszek z czerwonym winem, a na jej kolanach leżał otwarty album ze zdjęciami. Tysiące wspomnień atakowało ją, gdy patrzyła na twarze uśmiechniętych ludzi, ludzi, z którymi nigdy już nie porozmawia. Mimo powrotu w tak dobrze znane jej mury, do przyjaciół. Nie czuła się tu bezpiecznie, wojna nadal była czymś świeżym i w każdej chwili obawiano się ponownego ataku. Naruto i Sai byli teraz w Sunie, gdzie pomagali w odbudowaniu miasta. Jej rodzice zginęli w wojnie, a ona, choć była doskonałym lekarzem to nie potrafiła udzielić, im pomocy. Zamknęła oczy, a nie przyjemne wspomnienia tylko się zmogły. To było dwunastego października, miała, wtedy urodziny. Jej ukochani rodzice nie zginęli w żadnej walce, to los okrutnie postanowił z nich zadrwić.  
Gdy zdradził ich najlepszy przyjaciel. Sakura nigdy nie zapomniała jego ironicznego uśmieszku, gdy kierował pistolet w ich stronę. 

 Obiecała sobie, że znajdzie go i zaprowadzi przed sąd. Domagając się dożywocia. Nawet nie wiedziała, kiedy jej powieki stały się zbyt ciężkie, by z nimi walczyć, jej ciało zapadło się głębiej w fotel. Po chwili, gdy błyskawica przycięła niebo, ona już dryfowała w krainie Morfeusza. 

***

  Nienaoliwione wrota skrzypnęły przeraźliwie, gdy ubrana na czarno wysoka postać pchnęła je bladą dłoń. 

 W wąskich holu, paliły się świece dając mdłe światło. Itachi Uchciha poczuł nagły przepływ wspomnień. Dokładnie pamiętał każde to miejsce. Drzwi przez, które teraz wszedł. Kiedyś otwierał mu siwowłosy mężczyzna o błękitnych oczach, A. jego dziadek. W tym holu prawie nie wpadł, na N, młodą i roztargnioną członkini Anbu. W drzwiach do kuchni tak często można było zobaczyć uśmiechniętą twarz matki i poczuć smakowity zapach, wydobywający się z nich. Teraz otoczyła go pustka. A ludzie byli jedynie wspomnieniem, czczonym w jego sercu przez samą pamięć o nich i szacunek do nich. Otrząsając się z ponurych myśli zaczął wspinać się na pierwsze piętro. Zgodnie z listem w starym gabinecie jego ojca czekała na nie go Anko. Był zdrajcą, nie chcieli go tu, a jednak miał dla nich szpiegować. Bawić się swoim życiem, żyć na krawędzi. Jednak nigdy nie będzie mógł od nich oczekiwać wsparcia. Przekreślili go. Był, im jedynie potrzebny do zrealizowanie planów. Nie ufali mu, zdawali sobie jednak sprawę, że to nie dziewięcioogoniasty, ale on zdrajca i morderca jest, im potrzebny, by wygrać tę wojnę. Kiedy pierwszy raz przeczytał list od Kurenai, wściekł się. Wybuchł gwałtownie i szybko. Porozrzucane rzeczy, wyrwane strony z książek, zbita szyba w pokoju i poranny kac. Były tego konsekwencjami. Traktowali go jak zero. Kazali mu tu przyjechać, choć wiedzieli, że, jeżeli tylko pojawi się w wiosce w swoim domu, inni go zabiją. Fizycznie i psychicznie. I jak na ironię nikomu nie będzie mógł powiedzieć prawdy. Bo przecież to mogłoby narazić ich. A co z jego życiem? 

  Potrząsnął lekko głową, chcąc odgonić od siebie te ponure myśli. Nie mógł, im pokazać, że jest wstrząśnięty. 

 Musi być opanowany. Z podniesioną głową ruszył szerokim i przestronnym korytarzem. Po chwili stał przed celem swojej podróży, zapukał dwa razy i niecierpliwie czekał na jakiś odzew zza drzwi. Po chwili drzwi otworzyły się bezszelestnie, a on wszedł do gabinetu. Gdzie zza pięknym rzeźbionym biurkiem siedziała czarnowłosa kobieta w czerwonym kostiumie - Kurenai. Na biurku oprócz dokumentów stała jeszcze taca z dwiema filiżankami i maślane bułeczki na talerzu. 

- Proszę usiądź Itachi - Czterdziestoletnia kobieta wskazała mu proste brązowe krzesło. W jej głosie dało się słyszeć nutki troski. Itachi przewrócił oczami. Nie potrzebował ich litości. Teraz udaję, że się o nie go martwi, a jutro wyślę go na śmierć. 

 Skinął głową na powitanie i usiadł na krześle. Kurenai, tymczasem złączyła długie palce i oparła o nie głowę. 

 Widok ten dla Uchichy tak bardzo przypomniał mu ojca, że z trudem powstrzymał się od odwrócenia wzroku w jego kierunku. Nie mógł pokazać swojej słabości. 

- Zapewne, masz do mnie mnóstwo pytań. Słucham zatem - odezwała się. 

 Wytrzeszczył na nią oczy. Skąd wiedziała, że idąc tutaj układał sobie w głowie plan pytań, jaki zada. A, teraz , gdy miał na to szansę. Nagle nie pamiętał żadnego z nich. Dziwne. 

- To pani przysłała mi ten list? - spytał cichym głosem, choć tak naprawdę chciał zadać kobiecie całkiem inne pytanie. 

- Owszem, - odpowiedziała spokojnie. 

- O co chodzi z tym problemem? 

- Po pierwsze twój pobyt tutaj ciężko będzie utrzymać długo w tajemnicy, a co za tym idzie będziesz musiał liczyć się z nieprzechylnym przyjęciem przez innych - ostatnie zdanie wypowiedziała, jakby ze smutkiem. 
Itachi prychnął pod nosem. 

- I tak, by się dowiedzieli lepiej wcześniej niż później. 

- Czy to już wszystkie pytanie? - zapytała z nadzieją. 

Chłopak pokręcił głową i uśmiechnął się lekko. 

- Dlaczego właśnie ja? - Zadał wreszcie pytanie, na które chciał znać odpowiedz. Inne były tylko zmyłką. Po minie kobiety widać było, że i ona sobie to uświadomiła. 

- Przykro mi, ale na to pytanie nie mogę udzielić ci odpowiedzi... 

- Niby czemu? - przerwał jej tracąc resztki samokontroli. 

- Ponieważ sam ich nie znam. Wszystkie odpowiedzi masz tutaj - Podała zaskoczonemu brunetowi niewielką kopertę. - Twój pokój został odremontowany i czeka na ciebie. Dobranoc. 

 Itachi z ponurą miną wstał z krzesła i nie zawracając sobie głowy pożegnaniem się wyszedł z gabinetu, z trudem powstrzymując się od trzaśnięcia drzwiami. 

 Skręcił w boczny korytarz, a następnie zaczął piać się schodami na drugie piętro. Po chwili dotarł do celu swojej wędrówki i otworzył drzwi do swojej starej sypialni. Szaro-białe ściany i wielkie łózko, jedynie to zarejestrował jego zmęczony umysł. Zanim nie położył się w ubraniu na łóżku. Mimo ogromnego zmęczenia, od kilku nocy nie mógł zasnąć. Zasypiał dopiero nad ranem z przemęczenia. Jeżeli dalej tak pójdzie, to będzie zmuszony poprosić o jakieś środki nasenne. 

*** 

Wreszcie pojawił się rozdział. Nie jestem z nie go zadowolona, ale ocenę pozostawia wam.

3 komentarze:

  1. Jak zwykle świetny rozdział. Jak dla mnie mało się dzieje, ale ja już tak mam. Bezsenność, skąd ja to znam? Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę fajnie się zaczyna to twoje opowiadanie :) tylko nie ogarniam jednej rzeczy... to dzieje się w świecie ninja czy rzeczywistym?? Bo pistolet wskazuje na rzeczywistość, ale jakoś tak reszta kojarzy mi się ze światem ninja i w końcu nie wiem xD

    Pozdrawiam,
    WerkaPop

    OdpowiedzUsuń