sobota, 13 września 2014

03: Furia

Promienie słońce przedarły się przez ciemnozielone zasłony i spoczęły na twarzy młodej kobiety Po chwili Sakura Haruno otworzyła powoli swoje oczy zielone i ziewnęła szeroko. Do jej umysłu powoli docierało, gdzie jest. Była w starej rezydencji rodziny Uchihy, wojna wreszcie dobiegła końca, a ona mogła żyć nie bojąc się o jutro. Tysiące razy wyobrażała sobie, że po skończeniu Akademii i nauki u Tsunade zacznie pracować w szpitalu. Tymczasem Tsunade została zamordowana, a ona musiała rzucać kunaie, zamiast pomagać ludziom. Westchnęła ciężko. To jednak było już za nią, należało się, więc zastanowić co robić teraz. Mimo, że mogła iść do szpitala i tam pomagać. Postanowiła, że pomoże w odbudowie miasta, a dopiero potem zacznie pracę w szpitalu. Chciała również zmienić coś w sobie, nie być już tą starą Sakurą, która potrafi jedynie użyć pięści. Pragnęła, by dostrzeżono w niej kobietę, a nie jedynie wybitnego ninja. Owszem, nauka w Akademii nigdy nie sprawiała jej trudności, jednak nigdy nie umiała być wyluzowana jak inne dziewczyny. Nagle uderzyła ją myśl, że koniec wojny to idealny moment, aby zacząć wszystko od nowa, pokazać się z innej strony. Natychmiast jednak zdusiła te myśli w zarodku. 

- Pora zabrać się za siebie - mruknęła cicho do siebie. Po kilku minutach postanowiła wybrać się do Kurenai. Wprawdzie mogła to zrobić już wczoraj, ale o dziwo kobieta była, wtedy bardzo zajęta. Sakura zastanawiała się co takiego się stało. Wiedziała, że prędzej czy później i tak będzie wiedziała, o co chodzi. Ziewając podniosła się z posłania i podeszła do stojącej w rogu szafy. 

Wyjęła z nie go ubranie i kosmetyczkę. Po czym zamknęła się w łazience. Długa kąpiel w wanie, to był, to o czym w tej chwili marzyła. Podśpiewując pod nosem okręcił kurek z gorącą wodą i wlała kilka kropel płynu do kąpieli o zapachu lawendy. Zakluczyła drzwi na wszelki wypadek i rozebrała się. Weszła do wanny i oparła głowę o jej brzeg. Różowłosa zamknęła oczy, rozkoszując się chwilą tylko dla siebie. Nagle wszystkie jej problemy zniknęły. Istniała tylko ona i jej potrzeby. Czuła oszałamiający zapach lawendy wypełniający powoli całą łazienkę. Chciałaby zatrzymać tę chwilę jak najdłużej. 

Dwie godziny później Sakura ze smutnym uśmiechem wyszła z wanny, okrywając się puchowym ręcznikiem. Wytarła się mokre włosy spięła klamrą. Nie lubiła ich suszyć, bo potem wyglądały jakby miała na głowie pudla. Kilka minut później siedziała już na kanapie w salonie, czytając swój ulubiony kryminał. 

Dziesięć minut później, drzwi do salonu otworzyły się szeroko i ukazała się w nich sylwetka Ino Yamanaki. Blondynka z radosnym uśmiechem podeszła do Sakury i przytuliła ją mocno. Od zakończenia wojny ich stosunki bardzo się ociepliły. 

- Dlaczego nie napisałaś, że wracasz? Przyjechałaś dzisiaj, czy w nocy? - zasypywała ją pytaniami. 

- Jakoś tak nie wyszło, nie wiedziałam, że przyjadę , to było spontaniczna decyzja - wyjaśniła Sakura, uśmiechając się lekko pod nosem. Ino mimo tylu zniszczeń wokół niej, nadal potrafiła się szczerze śmiać. Czego młoda Haruno jej zazdrościła. 

- Zmieniłaś się. Wyglądasz teraz poważniej - oznajmiła nagle Yamanaka. I wypuściła koleżankę z objęć. 

- Wojna zmienia nas wszystkich - stwierdziła Sakura, spuszczając głowę i wpatrując się we wzorki na białym dywanie. 

*** 

Słońce górowało już wysoko na nieboskłonie, gdy Itachi postanowił wreszcie otworzyć swoje oczy. Po raz pierwszy od kilku miesięcy, naprawdę spał, a nie tylko drzemał. Nie rozumiał tego. Raczej powinien przewracać się z boku na bok, nie mogąc usnąć i myśląc o czekających ją zadaniach. A, tymczasem przespał spokojnie aż dziesięć godzin! Wciąż zaskoczony wstał z łóżka i założył jasne jeansy i szarą koszulę. Nie bardzo chciało mu się wychodzić z sypialni i być na rażonym na to, co czekało, go zza tymi drzwiami. Nie był jednak tchórzem! Potrafił sobie poradzić z tłumem, głupców! Jego wzrok nagle przekuła koperta, leżąca na stoliku nocnym. Usiadł na dopiero co pościelonym łóżku i wziął ją do ręki. Z pewnym strachem w sercu, zerwał pieczęć i rozłożył list. Oczy biegały od jednego wersu do drugiego. W jego umyśle panowała istna burza. Ręce zacisnął tak, że zbielały mu knykcie, przegryzł wargę do krwi, by nie zacząć wrzeszczeć. Wstał i zgniótł list, po czym rzucił, nim o ścianę. Złość i gniew zalewały go od środka. Dłoń jego osunęła się na stolik, gdzie stała lampka. W pokoju panowała cisza, która powoli zaczynała być nieznośna. Musiał coś zrobić, by ją przerwać, by nie zwariować. Podniosła lampkę, wyrywając siłą kabel z gniazdka i rzucił w, nim go przez cały pokój w kierunku prostych brązowych drzwi. Lampka przeleciała uderzyła z lekkim szczękiem o drzwi, a szklane resztki żarówki rozprysły wokół. Natychmiast w jego dłoniach znalazła porcelanowa figurka, przedstawiająca smoka, która kilka minut później podzieliła los lampy. Itachi przewrócił szklany stolik, wywracał z szafy starannie poukładane ubrania. Jednak szał jaki go ogarnął ani na chwilę nie zmalał. W końcu zmęczony, choć nadal wściekły usiadł na podłodze obok szkła, śmieci, powyrywanych kartek z książek i swoich ubrań. Za wiele, czuł, że to zdecydowanie jest za wile dla nie go! Nie będzie umiał tego zrobić. Bo i niby jak?! Wszystko było już wcześniej skomplikowane, ale list skomplikował to jeszcze bardziej. O, ile to w ogóle było możliwe. Powoli zaczął się uspokajać, przywdziewając na twarz maskę chłodnego opanowania. 

Nie może pokazać po sobie, że coś się stało! Z tym przekonaniem wyszedł na korytarz. Szedł wolnym i pewnym krokiem w kierunku jadalni, ręce miał w kieszeni, a na ustach ironiczny uśmieszek. Był aktorem doskonałym. Gdyby nie szkoła jaką dał mu ojciec, już dawno zacząłby, by biec do wyjścia z tego domu. Odetchnął głęboko i wszedł przez próg, wciąż z kamienną miną, która nie wyrażała nic. 

Na rusztowaniu stało kilku mężczyzn, którzy wstawiali wysokie witrażowe okna. Dookoła biegały kobiety, przynosząc jedzenie i wodę. Nie, którzy siedzieli przy drewnianych stołach, jedząc, rozmawiając i wysyłając listy. Nikt z nich nie zauważył samotnej postaci idącej środkiem pomieszczenia. Nagle jakaś młoda blondynka podniosła wzrok i jej zielone oczy, spotkały się z jego czarnymi. Widelec wypadł jej z ręki i z głośnym brzękiem upadł na kamienną posadzkę. Zamiast go podnieść, wpatrywały się w nie go z otwartymi ustami. Po chwili wszyscy unieśli swoje głowy i spojrzeli w tym samym kierunku. Na sali zaoponowała grobowa cisza, nie było nawet słychać tykania zegara. Ich miny były bezcenne. Wreszcie zauważył stojącą tyłem do nie go Kurenai. W końcu po kilku minutach kobieta odwróciła się w jego kierunku i tym samym zobaczył, z kim wcześniej rozmawiał. A niech to szlag! - zaklął w myślach, gdy rozpoznał stojącą obok Kureani Sakurę Haruno. W zielonych tęczówkach widać było doskonale rządzę mordu. Nim zdążył jakoś zareagować, różowłosa kocim ruchem wyjęła z nogawki swoich spodni Kurenai i rzuciła w jego stronę. Udało mu się uchylić w ostatniej chwili. Dziewczyna zacisnęła wargi w poziomą kreskę, a jej prawa ręka nagle rozjaśniała białym światłem. Skumulowała w niej chakrę. I ruszyła w jego stronę niczym gazela szykująca się do skoku. 

- Co on tu robi?! - jej krzyk słychać było aż na dworze. - Co tu robi Uchiha! 

- Dzień dobry. Miło, że pytasz - zadrwił cicho i podszedł bliżej dziewczyny. 

- Nie waż się do mnie podchodzić! Jakim prawem w ogóle cię tu wpuszczono! - wrzasnęła i cofnęła się. Przyglądająca się temu Kureni spojrzała na Haruno z dezaprobatą, ale nie zareagowała. 

- Odpuść okej - zawołał lekko znudzonym tonem. 

- Ty...wredna, podła szujo! - Jej drobnym ciałem wstrząsały dreszcze, a zielone tęczówki miotały gromy. 

- Nawet się nie umiesz opanować, smarkulo - zadrwił. Co spowodowała, że dziewczyna straciła resztki swojej samokontroli i rzuciła w jego stronę małym sztyletem. 

Musiał odskoczyć jakieś trzy metry, by nie dosięgło go ostrze. Odwrócił się w stronę drzwi, gdzie na środku wbity został nóż. Przez chwilę rozważał, czy nie odpłacić się tej małej. Ale w tej samej chwili Kurenai postanowiła wreszcie zareagować. 

- Sakura! Itachi! Natychmiast przestańcie! Odłóż broń - zwróciła się do oniemiałej dziewczyny patrząc jej prosto w oczy. 

- Co takiego?! Przecież to UCHIHA! Jak pani mogła wpuścić do wioski, mordercę? - wykrzyknęła Sakura z przerażeniem w głosie. 

- Proszę wszystkich o opuszczenie tego miejsca! - zagrzmiała Kurenai. Po chwili dało się słyszeć szuranie odstawianych krzeseł i szczęk odstawianych na talerz sztućców. - A wy za mną mną! 

Nie mówiąc ani słowa ruszyli za czarnowłosą kobietę. W głowie Itachiego wciąż tkwiły słowa Haruno, wykrzaczone z wściekłością w je głosie. Czuł się, jak trafiony czymś ciężkim w głowę. Dlaczego ze wszystkich osób w tym domu, to właśnie Sakura Haruno musiała pierwsza wszcząć awanturę? Teoretycznie spodziewał się podobnych sytuacji, jednak ta, która miała miejsce przed chwilą po prostu go przerosła. Nigdy nie widział takiej nienawiści w niczyich oczach, jak w tych zielonych. Nagle zapragnął po prostu stąd zniknąć. 

*** 

Sakura kroczyła za Kurenai. Wciąż nie mogła uwierzyć w to , że obok niej idzie Uchiha, Itachi Uchiha. Jak Kurenai może być tak spokojna, gdy obok nich znajduje się morderca? Co w ogóle robi tu Uchiha? To w końcu zdrajca wioski i zabójca kilkadziesiąt osób! Gdyby Kureani nie zareagowała nie wiadomo jakby się to skończyło. Była jej, za to wdzięczna. Nie chciała zabijać, bronić się i swoich przyjaciół - tak. Ale nigdy nie zabijać. Nawet, jeśli byłaby to osoba, której nienawidziła całym sercem. Nie rozumiała jednak jakim cudem się tu znalazł i dlaczego? 

*** 

Lubię ten rozdział. Zwłaszcza reakcję Sakury, wydaje mi się być taka jaka być powinna. Coś czuję, że będzie więcej takich scen :) 

Na koniec ma dla was jedną małą prośbę, a mianowicie, komentarze. One naprawdę potrafią zmotywować do pisania i są bardzo ważne.

2 komentarze:

  1. Reakcja Saki rządzi *.* Czekam na więcej, świetnie piszesz i myślę że ja cię dogonię ;-) pozdrawiam, miłego pisania :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    Sakura taka agresywna. I to w niej kocham. Sama chciałabym miec tyle siły co ona by komus przywalic, choć przemoc nie rozwiązuje wszystkiego.
    Bedzie więcej takich sytuacji??? ~zachwycona~ Pisz szybciutko!
    Weny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń