Sakura usiadła na prostym drewnianym krześle. Z niepokojem patrząc na Kureanai. Kątem oka widziała jak, czarnowłosy zajmuje miejsce obok niej. Zapadła ciężka cisza, której bali się przerwać. W końcu po kilku sekundach, minutach głos zabrała starsza kobieta.
- Sakura, nie chcę widzieć nigdy więcej podobnej sceny, jaka miała przed chwilą miejsce - rzekła stanowczo Kureani. - Od tej chwili Itachi Uchiha będzie mieszkał w tym domu i nie życzę sobie żadnych scen!
- Co takiego?! Przecież on jest mordercą, jak pani może! - Zerwała się z krzesła z krzykiem. Uchiha nadal siedział nieruchomo jedynie jego usta wygięły się w leciutkim ironicznym uśmiechem.
- Sakuro, chce abyś mnie uważnie wysłuchała! - Kobieta zacisnęła pięści na blacie biurka i spojrzała uważnie na młodą Kunoichi - Wiesz doskonale, że mio wygranej wojny, nie jesteśmy bezpieczni. Itachi Uchiha ma do wykonania zadania, a ty nie możesz działać pochopnie! Nie wolno ci opierać się jedynie na przepuszczeniach i uprzedzeniach do nie go! Możesz wyjść - zakończyła i przeniosła swój wzrok na Itachiego.
***
Nie mógł uwierzyć, że dzieje się to naprawdę, że ta cała rozmowa między Haruno, a Kurenai naprawdę ma sens. Gdyby sytuacja nie dotyczyła jego samego, pewnie już dawno wybuchłby złośliwym śmiechem. Ta smarkula nie miała o niczym pojęcia, nie znała całej prawdy, a i tak uważała, że wie najlepiej. Nie zamierzał jednak nikomu się tłumaczyć. Bo i po co? Nadal byłby zabójcą i zdrajcą. I co z tego, że cel uświęca środki, że robił to dla dobra innych?
- Przepraszam, ale mówiłam ci, że nie będzie letko - Do jego niespokojnych myśli wdarł się głos Kurenai.
- Nic nie szkodzi. Spodziewałem się podobnych sytuacji, jedynie jestem zaskoczony, że to właśnie Sakurze Haruno musiały puścić nerwy - dodał lekko rozbawiony.
- To nie jest śmieszne - ofuknęła go zła czarnowłosa.
- Może. W sumie nie wiedziałem, że ona ma tak słabe nerwy. Tsunade jak widzę nie nauczyła jej kontroli - zadrwił swoim dawnym głosem, pełnym wyższości.
- Tsunade nauczyła ją świetnie walczyć. A jak widziałam nawet ty miałeś problemy z unikaniem jej ataków - odparła chłodno Kurenai.
Itachi westchnął cicho i wstał z miejsca. Miał ochotę wypić szklankę jakiegoś mocnego trunku i położyć się spać.
- Do widzenia - pożegnał się cicho i wyszedł z starego gabinetu swojego ojca.
Po drodze nikogo nie spotkał. Wspiął się szybko po schodach i po kilku sekundach był już w swojej tymczasowej sypialni. Zrzucił buty i położył się na szerokim łóżku. Jego maska pękła z donośnym trzaskiem tylko w tych czterech ścianach mógł pokazać, to jaki jest naprawdę.
- Cholera - mruknął ze złością. A po chwili usiadł i sam nie wiedząc dlaczego ponownie wziął do ręki list, który wszystko zmienił.
Itachi,
Jest kilka spraw, które muszę ci wyjaśnić. Mam nadzieję, że mój plan się powiódł i masz teraz czas oraz spokój, by przeczytać mój list. Na początku jedna chcę abyś wiedział, że od tej pory nie wszystko będzie już białe lub czarne. Możesz wielu spraw do końca nie pojąć. Jednak ufam, że wkrótce odkryjesz, o co toczy się stawka.
Zacznę może od początku. Czyli od zamordowania twojego klanu przez Ciebie. Już, wtedy doskonale wiedziałem, dlaczego to zrobiłeś. Byłem też przekonany, że wcale nie chciałeś ich zabić. Wtedy wydawało ci się to najlepszą rzeczą, jaką możesz dla wszystkich zrobić. Dziś pewnie z tego powodu masz ogromne wyrzuty sumienia. Chcę abyś wiedział, że to właśnie tobie powierzam to trudne zadanie. Dlatego, że ci ufam.
Wiem o tobie więcej niż ty sam o sobie. Wiem, że gdy tylko czujesz ból na twojej twarzy pojawia się maska pod, którą chowasz swoje uczucia. W obawie przed odkryciem i wyśmianiem. To twoja obrona przed innymi. Twoja złośliwość i wrogość do innych, są tylko atakiem zagubionego człowieka. Robisz to po ty, by nie stracić gruntu pod nogami.
Może teraz mój list nie jest już potrzeby, może walki i bitwy w końcu dobiegły końca, a ty jesteś nareszcie wolnym człowiekiem. Jeśli jednak tak nie jest, musisz zrobić wszystko, co w twojej mocy, by pomóc innym. Dzięki temu odzyskasz to, co dla ciebie najważniejsze, a jednocześnie odpokutujesz swoje winy.
Twoim zadaniem jest przede wszystkim współpraca z oddziałami z Wioski Liścia. Chcę abyś przeniknął do wrogich, im organizacji i dostarczał potrzebne informacje. Od tej chwili staniesz się szpiegiem. To ty ostatecznie zakończysz wojnę.
Zapewne, wiele spraw jeszcze bardziej się skomplikowało. Musisz jedynie otworzyć oczy na to, co jest blisko ciebie. Nie bój się głosu swojego serca.
Jiraya
Położył list z powrotem na nocnym stoliku. Mimo, że nadal czuł ból i złość, gdy go czytał. Potrafił już spokojnie go przeanalizować, bez wybuchania i demolowania pokoju. Po kilku minutach bezmyślnego wgapiania się w sufit zamknął oczy i odpłynął do krainy Morfeusza.
***
Usiadła ciężko na fotelu tuż obok okna i zaczęła patrzeć na deszczowy krajobraz za szklaną szybą. Nadal nie potrafiła uwierzyć w to , że Itachi Uchiha tak po prostu będzie chodził sobie po tym samym domu co ona. Miała nadzieję, że jest to jakaś pomyłka, że Kureanai przejrzy na oczy i czym prędzej go wyrzuci. Tymczasem kobieta, której do tej pory bardzo ufała broniła go przed nią. Dlaczego tu był? Potarła czoło, głowa nagle zaczęła pulsować bólem. Bała się odpowiedzi na swoje pytania. Podświadomie czuła, że nie jest to nic co, by ją zadowoliło. Ciekawe czy Naruto o tym wie? pomyślała podkurczając nogi pod brodę.
Nagle jej wzrok przekuła koperta, leżąca niewinnie na biurku. Czując jak coś ciężko opada jej na dno żołądka, zwlokła się z miejsca i jednym ruchem zabrała ją. Usiadła z powrotem i z mocno bijącym sercem rozerwała ją, po czym rozwinęła list i zagłębiła się w jego treści.
Dom Yamanaków. O północy. Zabierz ze sobą Ino. Uważajcie na siebie.
List opadł na podłogę czego dziewczyna w ogóle nie zauważyła, bo już biegła do drzwi. Dlaczego chcą je widzieć o tej porze? Ze strachem w sercu zbiegła po schodach w poszukiwaniu niebieskookiej blondynki.
***
Krótki ten rozdział, przynajmniej mi się tak wydaje. Jednak zawarłam w, nim wszystko, co chciałam i jestem z nie go zadowolona. Na koniec bardzo proszę o wasze komentarze. Są dla mnie bardzo ważne!
Kurde ciekawe kto wezwal sakure i ino podoba mi sie w tym opowiadaniu jak przedstawiłs itachiego przy ludziach nic go nie rusza, zimny, opanowany a jak jest sam to rzuca przedmiotami. Ciekwe czemu tak sakura go nie lubi wydaje mi sie ze to nie tylko dla tego ze byl wrogiem konohy, moze mial cos wspolnego ze smiercią rodziny sakury, no nic czekam na nowe rozdziały pozdrawiam i zapraszam do mnie na bloga itasaku-by-kaczka-łzawybaczenia.blogspot.com
OdpowiedzUsuńFajne, ciekawe :) Krótkie co prawda, ale podoba mi się opis Itasia ^^ te jego uczucia i kamienna maska na twarzy... super! :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Sakura za nim nie przepada, ale jak to mówią od nienawiści do miłości xD
Czekam na next